Więc, byli my dziś na pogrzebie.
Baba w spółpracy z księdzem, czy jak on tam się zwał tworzyli "zajebisty" duet;]
Wszyscy płakali (dosłownie płakali) ze śmiechu...
Nie chce mie się ostatnio zbytnio pisać, teraz robię żuek i...
nieważne...
Idę. Oj!
KOCHAM MYSZĘ:D