Myślę, że chodzi tu o fakt postrzegania własnego szczęścia przez pryzmat spojrzenia innych.
Potępiam ją, za podjęcie decyzji powrotu.
Nie czuję się feministką ale przez niego jestem za wymarciem męskiego gatunku.
Egocentryczny dupek.
Nie wierzę, że można kogoś kochać ot tak.
Wszystko ma swój cel.
Ja mam cel we wszystkich poczynaniach.
I jestem złą kobietą. Nie wierzę we własną przemianę.