Dzień jak co dzień... Zaczął się marnie, od wyścigu z czasem, który podobno tak dobrze sobie rozplanowałam. Pościg za autobusem, który kpiąco odjechał mi sprzed nosa, skutecznie zepsuł moje samopoczucie, które wcześniej rujnował padający na mnie z ironicznym uśmieszkiem deszcz. Aż krzyczeć się chciało, a energii było szkoda.
Spóźniona do szpitala, przeklinałam poniedziałkowe fatum. Ponarzekałam na pogodę, na spóźniające się i uciekające autobusy, na swoje roztrzepanie, przez które telefon darł się, że błaga mnie na litość o ładowarkę, która szyderczo spozierała na mnie w mojej wyobraźni z półki w akademiku.
Mogło być już tylko lepiej.
Zero absolutne zajęć na oddziale pobudza studencką kreatywność do rzeczy wielkich i tych nieco mniejszych, za to w głupocie niczym nieustępujących. I tak oto seriami mierzyłyśmy sobie ciśnienie, zatrzasnęłyśmy się z dwiema zaprzyjaźnionymi położnymi w windzie i przeżyłyśmy chwile grozy, próbując żartować, że przecież wcale nie jest tak źle, że wisimy parę ładnych metrów nad ziemią w metalowej puszce. Mmmm!
Pociechą były słowa oddziałowej, mówiące nam o tym, że dzisiaj mamy dwie rodzące i najpewniej uda nam się przyglądać jednemu z porodów. Marzenie każdej przyszłej położnej!
Udało się! Nigdy w życiu nie spodziewałam się, że poród zupełnie obcej kobiety będzie dla mnie takim przeżyciem... Łzy zaświeciły mi się w oczach, kiedy obserwowałam jej nadludzki wysiłek, który miał zostać zwieńczony narodzinami wyczekiwanego Maleństwa...
Magia. Kiedy widzisz, jak kobieta wznosi się ponad słabość ciała i wkłada wszelkie siły, by wydać na świat nowe życie. Kiedy zauważasz, jak główka dziecka pokazuje się na zewnątrz, a zaraz za nią rodzi się reszta maleńkiego ciałka. Moment, w którym słyszysz płacz niemowlęcia i łkanie szczęśliwych Rodziców... To jest przeżycie, którego nikt nie może odebrać ani tej Rodzinie, ani położnej. Kiedy czujesz, jak wzruszenie ściska Cię za gardło i łzy napływają do oczu, wtedy po prostu wiesz, że to to, co chcesz robić przez całe swoje życie...
No i właśnie dlatego dziękuję mojej cudownej Mamie, że dzięki Niej i mojemu Tacie, jestem tu, gdzie jestem. ; *
Inni zdjęcia: Ćwiczę Jogę bluebird11One unseeme... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24