przeszłość to temat, który nigdy się nie zrobi nudny, bo przeszłość to jedyne co tak prawdziwie mamy. i niezależnie od tego jak bardzo chcielibyśmy zmienić różne rzeczy, nie jesteśmy w stanie tego zrobić. tak to jakoś było, że choćbyśmy byli najtępszymi uczniami w szkole świata, nigdy nie będziemy repetować żadnej zimy ani lata... A SZKODA, bo teraz bym się nauczyła, przygotowała, potrafiła lepiej, uniknęłabym oblania. śmieszne. w szkole, na studiach czy gdziekolwiek jest zawsze to drugie podejście, drugie, trzecie, czwarte, dziesiąte. w życiu już go nie ma, nie zdasz raz i koniec. zauważyłam śmieszną rzecz. wspomnienia dają mi siłę tak niewyobrażlnie wielką, że żyję tymi kilkoma miesiącami z 2009 od nowa i w koło, raz za razem wskrzeszam w myślach blaknące obrazy i już nawet nie boli mnie to, że byłam naiwna, że kupiłam tak bezkrytycznie image nie mający nic wspólnego z osobą, która po prostu grała swoją rolę. nie, nie boli mnie nawet to, że potraktował mnie w taki sposób w jaki to zrobił, tak okrutnie, tak niesprawiedliwie. wyobrażam sobie jak czułam wtedy kiedy nic nie wiedziałam, jak się cieszyłam, jak cały mój świat cieszył się ze mną.
w 2009 pomalowałam pokój na różowo i teraz, po 3 latach, zdecydowałam, że bluźnierstwem byłoby nie pomalować go na ten sam kolor co wtedy kiedy miałam remont udziergany wyjazdami do Niemiec żeby zobaczyć jego. zgrzeszyłabym gdybym usunęła jeszcze jedno powiązanie z tamtą słodką jesienią.