Po dwóch dniach tego szaleństwa jestem samotnym, opuszczonym wrakiem
nawet towar, który grzałem żeby podtrzymać zainteresowanie światem
już na mnie nie działa. Walne coś na sen i mam nadzieje że świat nie będzie tak
cholernie potrzaskany, gdy się obudzę.
Powiedziawszy to, mam też nadzieje że połowa miasta popełni samobójstwo na moją cześć.