" To nie jest jak szczera wiara w księcia na białym koniu. "
Nie. Dzikie serce nigdy nie będzie posłusznie czekać na swojego wymarzonego księcia z dzieciństwa. Znajduje kogoś o wiele lepszego. A potem wszystko znika, tak? To tak wygląda? Chyba żyję za krótko, albo zbyt odcięta od swojego podłoża emocjonalnego, skoro tego się nie da tak dobrze wyczuć.
Nazywam się winny.
Szukam jakiejkolwiek odpowiedzi - wina? Kogo? Nie wiem do kogo to należy. Pomyliłam się. Czasem nie należy ufać bezgranicznie i oddawać swojego serca. Nie warto cierpieć, a jednak tak się dzieje. Nie wierzę, że to mówię. Chyba czuję się jak "przedmiot w torebce tylko na gorsze dni".
Nieprzespane 36 godzin.. taa, skutkuje. Przynajmniej już dostatecznie wysuszyłam się z poczucia emocjonalnego wyruchania. Czasem zwyczajnie nie rozumiem...
Czuję się obco w swoim pokoju, a co dopiero ciele. To zupełnie tak jakby brudny palec boży wiercił we mnie wielką dziurę, jakby cudze ostre zęby wgryzały się w serce, a pazurami szarpało płuca. Brak oddechu. I te ciemne oczy na każdym kroku..
Gdzie jesteś?