Wielkanocne pozowanie z Olą. Trochę się pozmienialiśmy :P
"Coś się kończy by coś się mogło zacząć. I tego się trzymam! :)"
Szczerze powiedziawszy pisząc te słowa nie przypuszczałem, że sprawy potoczą się tak jak się potoczyły. Jakby mi wtedy ktoś powiedział, że to wszystko będzie tak wyglądać to po pierwsze bym go wyśmiał, po drugie kazał mu się grzmotnąć w łeb, a po trzecie sam bym go pacnął za głupoty. Los jest jednak nieprzewidywalny i mogę się tylko cieszyć z tego, że stało się tak a nie inaczej! :)
W listopadzie minęło 6 lat odkąd z Olą postanowiliśmy sobie wrzucać tutaj różne rzeczy. To był 2007 rok, 2 gimnazjum. Co to się działo przez ten czas w moim życiu to dłuuugo by opowiadać. Najważniejsze z tego okresu jest jednak to, że nauczył mnie on praktycznie wszystkiego co najlepsze. Ten okres dał mi niewątpliwie najlepsze momenty, najważniejsze doświadczenia oraz wszystko inne najlepsze w całym moim dotychczasowym życiu.
A najlepsze w tym wszystkim jest to, że mogłem poznać swoją prawdziwą osobowość. Taki jaki właśnie jestem. A może jaki się stałem? Tego już nie mogę jednoznacznie stwierdzić. Ważne, że odkryłem siebie, i że jestem z takiego siebie zadowolony! Nie ukrywam, że baaaaaardzo mi w tym wszystkim pomogła znajomość z pewną osobą. Dzięki niej tak naprawdę narodził się nowy ja. Możesz się zdziwić, ale nie zawsze byłem "właśnie taki". Pomimo tego, że nie chodziłem na imprezy, nie upijałem się co sobotę to daleko mi było do tego co jest teraz. Dlaczego tak się stało? Nie mam pojęcia. Do tej pory się zastanawiam co by było, gdybyśmy się nie spotkali. Jak by to wszystko wyglądało.
I pomyśleć, że całą naszą znajomością rządził przypadek, hehe. Dokładnie tak! Doskonale pamiętam tamten dzień, 4 sierpnia 2012 r. A raczej to co się działo przed i po. Ile mnie Broda musiał namawiać, żebym się tam zjawił. Bo samej imprezy nie pamiętam, a raczej mało pamiętam. Kilka wydarzeń. "Zwykła dziewczyna, ale uśmiech to ma nieziemski!" - takie słowa usłyszał Broda w Istanbule na warszawskiej wieczorem, kiedy każdy z nas jadł mieszanego na cienkim. Trochę się z tego uśmiał, bo on "czegoś takiego nie zauważył". Ważne, że ja zauważyłem. Następne dni były niby normalne. Wakacje, szaleństwo z piłką, rowery, basen, komputer. Ale jak już położyłem głowę na poduszcze, to cały czas miałem przed oczami ten Twój uśmiech. I wiesz co, gdyby nie fakt, że napatoczył się Latowicz po drodze, to raczej na pewno znalazłbym do Ciebie drogę. Nie odpuściłbym sobie takiej istoty. Tym co się tam pod sceną wtedy działo wydobyłaś ze mnie drugiego Mateusza. I za to Ci bardzo dziękuję! Pamiętam jak dziś jak pierwszy raz chciałem Cię zaprosić na spacer. Wiesz ile mi zajęło wysłanie smsa "Co powiesz na wieczorny spacer?" ? ... nie 5, 10 czy 15 minut, ale 3 DNI! Tak właśnie. Dziwne? Na pewno. Ale szczerze powiedziawszy bałem się z Tobą spotkać. Dlaczego? A to Ci powiem jak mnie zapytasz :)
W każdym bądź razie był to mój pierwszy raz kiedy to zaprosiłem kogokolwiek z płci przeciwnej na cokolwiek. I od tamtej pory wszystko było fajniejsze, lepsze, bardziej radosne. Potem był chyba drugi spacer, dopiero po tym koncert na Himilsbachu i płyta. Z koncertem już problemu nie miałem. Z płytą był problem, bo ile ja się rodzicom nakłamałem po kiego grzyba mi dwie takie same płyty to tylko ja wiem i oni. Co ja miałem w głowie pisząc to wszystko na opakowaniu pod płytą? Teraz mogę powiedzieć, że był to zalążek tego co jest między nami jest teraz. Nad tym "wierszykiem" też siedziałem ładnych kilkadziesiąt minut, mimo tego, że były to trzy wersy. Jakoś wtedy poczułem, że to nie jest zwyczajne koleżeństwo, że rodzi się coś innego między nami. Coś bardziej wyjątkowego. Przełom września i października też pamiętam, nawet dokładnie. Wtedy w głowie miałem różne przeczucia. Po pierwsze bałem się o Ciebie, po drugie bałem się o siebie, a po trzecie, pomimo tego że nic się jeszcze nie rozwinęło, bałem się o nas. Dwoiłem się i troiłem tylko po to, żeby dodać Ci wsparcia i otuchy, nie mając w głowie nawet, że to zaprocentuje czy coś. Jak się dowiedziałem o koncercie w stodole 18 października to zdecydowałem się w jednej chwili. Tylko po to, żeby Cię odciągnąć maksymalnie od tego wszystkiego. I wierzyłem w to, że się udało. Ostatnio włączyłem swój stary telefon, gdzie miałem wiadomości z 3-6 listopada. Tonący brzytwy się chwytał wtedy. Mimo tego, że miałem do Ciebie ogromny żal, to uszanowałem Twoją decyzję i... "A miało być tak pięknie!". Niestety nie tym razem.
2013 rok to w zasadzie okres pracy z zespołem, głównie. Mimo tego, że zdarzały się dziwne i mniej dziwne rzeczy, przyjemne jak i te mniej. Jak tak sobie obejmiesz pamięcią cały 2013 rok to bez dwóch zdań zauważysz punkt zwrotny we wszystkim. Chociaż w sumie to już było po północy, więc stało się to 1 stycznia 2014 roku. Lepszego rozpoczęcia roku sobie nie mogłem wyobrazić :D
I tak się zaczęło coś, czego bym się nigdy nie spodziewał. Szczerze powiedziawszy prędzej bym oczekiwał tej "gwiazdki z nieba" niż Ciebie. Ale dobrze jest jak jest, pomimo tego, że mamy między sobą pewne niedomówienia. Jest taka piosenka, którą miałem z resztą okazję grać z jej autorami: "Chyba muszę miej spać, żebyś rzadziej mi się śniła!". Aktualnie to musiałbym nie spać, i mówię to szczerze. Ostatnimi czasy nie było nocy, żebyś się nie pojawiła u mnie we śnie. To jest chyba najlepszy dowód na to, ile dla mnie znaczysz. Każdy dzień rozpoczynam od słowa "Cześć" patrząc się na Twoje zdjęcie. Każdy dzień kończę słowem "Dobranoc" również patrząc się na Twoje zdjęcie! Czy wydaje się to dziwne? Dla ludzi normalnych pewnie tak, nawet dla ludzi zakochanych jest to dziwne. Całe szczęście ja jestem nienormalny i rządzę się swoimi prawami :D Co nie znaczy, że nie jestem zakochany. Nie zauroczony, ale zakochany! I mogę to stwierdzić z czystym sumieniem. Koncert życzeń się robi powoli: "Nie mogę Ci wiele dać, bo sam niewiele mam!" Jedyne co mam to siebie i to będę starał się Ci przekazać.
Kończąc już, bo kończy mi się tu miejsce. Weszłaś do mojego życia na stałe. Tak, na stałe! I jestem przekonany, że nigdy bym nie poznał kogoś tak wyjątkowego jak Ty. I dlatego ten przypadek co to mnie wysłał do OSP Ruda w sierpniu jest najlepszą rzeczą jaka mnie spotkała w życiu! Nie chcę być tylko Twoim chłopakiem. Chcę być dla Ciebie równie dobrze bratem, najlepszym przyjacielem, ale także i zwykłym kumplem, żebyś z nikim innym nie musiała wychodzić na piwo, hehe. Ale chcę być także takim Twoim Aniołem Stróżem, który będzie Cie chronił przed wszystkim tym co złe, głupie i niebezpieczne. Chcę zabierać od Ciebie złe duszki, żeby to mnie męczyły a nie Ciebie. Chcę Cię wspierać, motywować, pocieszać, rozweselać, ale także opieprzać kiedy się należy. Chcę być dla Ciebie wszystkim, tak ja Ty jesteś dla mnie wszystkim!!!
Pokochałem Cię taką miłością, że sam bym się po sobie nie spodziewał, że tak potrafię. I będę to uczucie pielęgnował jak tylko się da!
Na koniec koniec:
"Miłość kiedy jedno spada w dół
drugie ciągnie je ku górze!"
Martuś