Taa.. Będę tęskniła z a tym gimnazjum.
Kasia pojechała, i zostałąm sama. Tzn, nie do końca oczywiście, są jeszcze rodzice, siostra, pies i reszta zwierzyńca, ludzie, którzy chcą mnie o dziwo widzieć, oraz zbliża się czterodniowy dwudziestoczterogodzinny babysitting, co może być ciekawe same w sobie, bo dzieciak jest cholernie żywy no ale.. nie ma Kasi. Jest Pusto.. taak. 'pusto' to dobre słowo.
No i muszę czekać do poniedziałku aż bede mogła wyporzyczyć drugą część Percyego Jacksona. Frustrujące. Ale z drugiej strony chcę, żeby Mała mogła sobie wybrać jakieś książki (to będzie dla niej frajda). Wytrzymam. W tym czasie pogłębie swoją wiedzę w dziedzinie mitologii greckiej.
A propos Percyego Jacksona i Mitologii. Obydwie mnie pochłonęły. Od września ucze się Greki. A co.
Mam dwa mega pomysły na dwa kolejne opowiadania, jednak nie chcę ich zaczynać, bo wiem czym to się skończy. Muszę być przynajmniej przy 10 rozdziale aktualnego opowiadania, zebym zaczęła pisać tamte.
Nie wiem po jaką cholere to tu pisze.
pff.
"Obozowicze jedli ostatni wspólny posiłek. Spaliliśmy po kawałku obiadu na cześć bogów. Podczas wieczornego ogniska grupowi rozdawali paciorki na koniec turnusu.
Dostałem własny rzemyk, a kiedy zobaczyłem paciorek mojego pierwszego roku, ucieszyłem się, że w świetle ognia nie było widać, jak się rumienie. Koralik był czarny, a na jego środku błyszczał zielony jak morska woda trójząb.
- Wybór był jednogłośny - oznajmił Luke. - Ten paciorek upamiętnia pierwszego syna Pana Mórz na tym obozie oraz zadanie, którego się podjął, udając się w najciemniejsze zakątki Podziemnej Krainy, żeby powstrzymać wojnę!
(...)
Chyba nigdy w życiu nie czułem się tak szczęśliwy, a zarazem smutny jak w tej chwili. W końcu odnalazłem rodzinę, ludzi, którzy troszczyli sie o mnie i uważali, że potrafię zrobić coś dobrze. A rano większość z nich wyjedzie na cały rok.'
(Percy Jackson and the Olympians - The Lighting Thief. Rick Riordan)
To chyba tyle.