Cieszę sie życiem, tak po prostu.
Dzisiaj byłam w szkole.Jakoś tak mi się chciało iść, bo obiecałam Monii, że wbije.
No więc byłam.
Tam lachane zaś do czasu.
Podpadłam panu na wuefie, ale pierdolić go.
Chcioł mi uwaga wpisać.
Co mi tam, mógł se pisać.
Ale dobrze wiem, że mi ją nie wpisze, bo mnie za bardzo lubi.
Potem na chodniku na dworze leciało wszystko.
Kleje, piórniki, długopisy i samoloty.
Nabka się potem wkurwiła i wywaliła klej, długopis i Zaka piórnik.
Ja wyrzuciłam te samoloty.
Potem mie wydupiła na trowa i myślałach, że jej wpierdola, bo mi zmarasiła galoty.
Och, byłach tak wkurwiono na maksa.
Potem mnie uspokoił wianek Werki, bo jej robiłam.
Te cwaniaczki oczywiście lachane.
Pierdolić ich.
Teraz mi się spomniało, że tyn mo urodzinki, no i oczywiście Martyna.
Jest bardzo dłuugi wekeend, aż za długi jak dla mnie.
Cały tydzień wolnego bez szkoły.
Monia przeżyjemy.
Dowiedziałam się, że Monia chce iść na Krzyżkowice.
Zobaczymy.
Potem musze iść do spara, a tak mi się nie chce.
Poproszę Sandrę, żeby ze mną poszła.
Nie wiem co będę potem robiła.
Mama, tata i babcia kajś pojechali więc jestem sama z bratem.
Nie wiem co jeszcze napisać.
Już tu nic nie dopiszę.
Na razie.
Wszystkiego Najlepszego ; **