"Jak słońce zgasło, jeszcze lepiej było.
Wlaliśmy w siebie wszelkie gorzały,
leżąc gadaliśmy głupstwa aż miło,
chrzęściły liście, a z lip się dymiło,
albowiem wszędzie pod nimi gorzały
jakieś tam szmaty i jakieś tam kości.
Brednie płynęły jak w bezprzytomności,
pachniało nam to jakby końcem lata.
Zapach nas zmylił. To był koniec świata."