Od kilku dni tyle myśli krąży po mojej głowie i nie potrafię ich ogarnąć.
Po raz kolejny nie wiem co mam zrobić.
Jak to rozegrać, żeby było dobrze dla mnie i dla Niego.
A czas płynie tak szybko i trzeba podjąc decyzję.
Jechać, czy nie jechać?
Boję się tego.
Wiem, że Mu zależy ale jest pewna rzecz, która mnie blokuje.
Nie potrafię sobie z tym poradzić.
Podobno nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki,
ale co jeśli to ma być właśnie to?
Jeśli On ma byc osobą, z którą spędze resztę swojego życia.
Mam nadzieję, że do końca tygodnie wszystko jakoś ogarnę
I podejmę dobrą decyzję.
Trzymajcie kciuki, żeby było dobrze :)
Życie jest ciężkie, zawsze było i będzie. Czasem tylko zdejmie nogę z gazu i da nam do pomyślenia, że coś się układa. Jeśli już dostatecznie mocno w to uwierzymy, wróci do swojego poprzedniego tempa, a nawet przyspieszy.