Phoenix......ptak skąpany w płomieniach.....cudowne stwożenie nie znające lęku śmierci.Odradzający się z popiołu.....ohh jak bym chciał być takim stworzeniem.....spłonąć i spalić za sobą wszystko by móc zacząć od nowa....
Czy jest dobrze....nie wiem.....czy jest źle...możliwe.....każde pytanie rodzi odpowiedź lub kolejne pytanie....
.....z tej dwójki najmniej jest odpowiedzi
Wracając jednak do phoenixa...łzy feniksa potrafią wyleczyć każdą rane.(przynajmniej wedłóg Dumbeldora ^^) ale niestety tylko cielesną...ostatnio zadałem pytanie i podałem kilka opcji....ale odpowiedzią jest płomień....należy zniszczyć to co nas ogranicza....a porażke przekuć w zwycięstwo....i takim właśnie orężem walczyć o siebie samego....
Kogo ja chce oszukać chyba samego siebie.....cała ta motywująca gadka nie tyla miała przemówić do was co do mnie samego.Jak nisko musiałem upaść by sam siebie oszukiwać.Ale z tym już spokój.....czas podjąć decyzje....i albo stane na przeciw losowi...albo...spłone w płomieniach które i tak już powoli zaczeły mnie trawić......a ja....ja nie jestem phoenixem i nie moge odrodzić się z popiołu.....więc pytanie czy zdołam im zaradzić zanim one pochłoną mnie całkowicie....
...pytanie rodzi odpowiedź a ta z kolei rodzi kolejne pytania....