Pisać co czuję... Tym się kieruję... I piszę
Czar prysnął, Księżniczka odeszła...
To, co było piękne, skończyło się o wiele za szybko...
Czy tak miało być? Jeśli tak to co dalej? Jeśli nie-dlaczego tak się stało?
Pytania retoryczne...
A w głębi pustka... Znajoma... Tak, czułem ją już kiedyś... Znam ją na pamięć... A ona dalej sprawia ból...
Wszelkie rozstania smakują tak samo... To ta sama niszcząca bezradność przy każdym pożegnaniu...
A w sercu kołacze życie... a życiem jest miłość... z nadzieją na powrót...
Czy warto wierzyć? Wiara czyni cuda... Ale gdy nic nie daje, boli jeszcze bardziej...
A jednak wiara ginie ostatnia... W tym samym momencie, w którym śmierć przychodzi po nas...
Walczę z własnymi myślami... skruszonymi snami... beznadziejnymi marzeniami... W których nadzieja jednocześnie niszczy mnie i ratuje.
Nie można uwolnić się od uczuć... Nie można oddzielić serca od rozumu...
A w nocy czekam na sen... Lecz czy sen mi pomoże? On wydobywa z głębi duszy wszystko, co się tam kryje. I nigdy nie wiadomo co wydobędzie tym razem. Boję się snu, lecz ciągle na niego czekam co wieczór...
Gubię się w bezsilności... Gubię się we własnych myślach... Gubię się w odczuciach i uczuciach... W pragnieniach i lękach... Wśród tego co kocham i czego nienawidzę...
Nie jestem sam. Tak. To na pewno. I dziękuję...
Lecz wciąż pragnę jednego... Tego, co straciłem... Tego na co znów muszę czekać... Tego, co jest najcenniejsze, choć dla niektórych nie ma wartości...
Muszę po raz kolejny powstać z ziemi, podnieść głowę i ruszyć dalej... Drogą życia.