Po pierwsze na dobre czytanie : LemON - Napraw
Eh Marcin jak zawsze umie zagrać. Nie chcę wracać do poprzedniego wpisu, który z jednej strony dał uśmiech a z drugiej smutek. Choć zastanawiam się, gdzie miejsce na smutek w sercu osoby, która sprzedała serce za udogodnienia XXI wieku.
Jak ktoś napisał, mam się nie bać swojej wrażliwej strony, nie zabijać jej, nie chować. Staram się, staram się mówić o uczuciach ludziom, do których i dla których są te uczucia, starać się szczerze i trzeźwo patrzeć na świat, pozbyć się tego, czego nigdy nie chciałem - nienawiści do drugiego człowieka, kim by nie był... Staram się i choć pewnie nigdy nie ocenie siebie w pełni neutralnie to tym razem z czystym sercem powiem, że udaje mi się to, choć nie bywa łatwo, bo nie lubię tłumaczyć się z tego co czuję, co mówię, co robię a większość ludzi niestety jest ideałami w sprawach dotyczących wszystkiego, ale tylko w kwestii drugiego czlowieka. Męczy mnie tłumaczenie decyzji i słów ludziom, ktorzy pomimo, że znają definicję tych słow, nie umieją zrozumieć ich przekazu, którzy myślą, że rozumieją mnie lepiej niż ja sam siebie, to chyba najbardziej męczące w byciu kimś prawdziwym.
Marcin mówi do kogoś a ktoś `rozumiem (...) prawda?`
Marcin mówi, że nie to nie tak i słyszy jedynie, `znam cię, wiem jak jest.`
Czasami zastanawiam się czy zapatrzeni w siebie, egoistyczni socjopaci nie mają łatwiej, chociaż, nie da się nie odczuwać winy, nie da się bez przerwy unikać spirali wstydu w którą można wpaść, nie da się nieustannie bronić przed odczuwaniem zła w obec siebie, jeśli zło się tworzy, złem postępuje.
Zastanawiam się o ile łatwiej by się żyło oczekując wszystkieog od innych, nie dając nic, licząc na siebie i oczywiście pogodzić się z myślą, że jak nie teraz to potem zostanie się samemu jak palec, zastanawiam się jak strasznie musi to ułatwiać życie, jeśli tak wiele osób które znam obierają tą drogę.
Osobiście chyba nigdy nie obrałem drogi samotnika, nie lubię siedzieć sam. Lubię posiadywać samemu, lubię zamknąć się w 4 scianach i zostać samemu z myślami, samemu z moim życiem a potem, jak mi się znudzi mieć do kogo zadzwonić i wiedzieć, że nie będę sam. Jest tak a przynajmniej mam nadzieje, chociaz nigdy nie położę siły siebie w rękach a raczej obecności drugiej osoby. Chcę sobie dawać radę sam, jest ciężko - muszę dać rade sam, bo jeśli pomogą przetrwać mi ludzie to w kolejnej sytuacji, która może być ciężka tych ludzi może zabraknąć a wtedy upadnę, dlatego - sam.
Nie wiem po co ani do czego jest ta notka, ale chciałem napisać coś, co nie jest zwykłym klikaniem, nie wiem też czy można cokolwiek z tego wynieść, to jedynie moja głowa, moje myśli, to tlyko to co mam w głowie, reszte dopiszcie, zrozumcie, zdefiniujcie sami...