(...)Położyłam się na trawie, tam, na szczycie góry. Miałam ze sobą tylko plecak. Zamknęłam oczy i zaczęłam odpoczywać, myśleć. Czułąm wielki pokój, który mnie odradzał, przywracając mnie światu. Ostatnie miesiące, pełne problemów i stresu, nagle nie miały żadnego znaczenia. Słyszałąm wewnątrzny głos... Głos, który zachęcał mnie, abym przebaczyła wszystkim... Moim "wujkom" i wszystkim, którzy wyrządzili mi krzywdę. Czułam wielką harmonię ze światem. Kiedy człowiek odczuwa coś takiego, rozumie, że przebaczenie nie jest wyborem, jest jedyną możliwością.
Moje usta otworzyły się i wydobył się z nich głos, który mówił: "Wybaczam wam...", a na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech.(...)
A. Golędzinowska "Ocalona z piekła"