Od kilku dni zastanawiam się nad sensem narastających wydarzeń . staram się poukładać sobie w myślach pewne sytuacje których nie da się sprecyzować .. a mianowicie chcę nawiązać do słowa miłość . do tego jakże głębokiego słowa do którego każdy człowiek swobodnie może przypasować masę synonimów . u mnie jest podobnie . ktoś wczoraj zapytał mnie czym jest dla mnie miłość i jak to rozumiem ..odpisałam na tą wiadomość , ponieważ jest to dla mnie uczucie którego nie można porównać do niczego , do jakiejkolwiek sytuacji , do czegokolwiek . Miłości nie da się traktować przedmiotowo . to coś czego nikt z nas nie potrafi tak precyzyjnie ująć w słowa . miłość , uwielbienie , pożądanie można co najwyżej porównać to odczuć które towarzyszą nam przy tym jakże wielce emocjonalnym przeżyciu . Zakochanie , silniejsze niż moglibyśmy sobie wyobrazić w rezultacie działa o wiele mocniej niż choroba . cóż , może i wyda się to wam prostackie , że porównuje miłość do choroby ale w rzeczywistości jest to trafne .popatrzcie , choroba ogarnia całe nasze ciało czujemy się bezwładnie , nie potrafimy pojąc wielkości przypływu odczuć , z zakochaniem jest podobnie . miłość ogarnia nas całych . czujemy tzw . 'motylki' czasami nawet nie potrafimy normalnie funkcjonować ponieważ jesteśmy jakże mocno zauroczeni .widzimy w ukochanej osobie coś co powoduje że nasze emocje górują nad nami samymi , że nie potrafimy pozbierać myśli gdy ta druga osoba jest obok nas . niby to takie naturalne .. ze miłość przychodzi jest w nas obecna ..każdy kiedyś się zakocha , i nawet ci ludzie którzy mówią ja przed miłością ocieknę , nie chce jej .. tak naprawdę nie ucieknią .ona nas dogoni czy tego chcemy czy nie ..
mogłabym swoje rozmyślenia umieszczać tutaj jeszcze przez kilka dobrych godzin .. ale resztę pozostawię dla siebie .
' i nie kocha się za coś lecz pomimo wszystko '