Przez ostatnie pare dni wydarzylo sie tyle niespodziewanych rzeczy, ze sama jeszcze nie jestem w stanie tego pojac i ogarnac do konca ;). Warszawa nawet po 2 tygodniach dalej wydaje sie mi nieznana, codziennie odkrywam w niej cos nowego, omijam Pragę północ, ulicę targową i dworzec wileński. Na szczęście jednak staję się mniej zagubiona dzięki pewnej osobie, która od paru dni jest moim osobistym przewodnikiem i gpsem po tym miescie :D, wszystko stalo sie takie proste...
Do akademika dalo sie juz przyzwyczaic, integracja na 3 pietrze przebiegla i przebiega bardzo pomyslnie ;). A w szczególności dzięki mojemu Anakinowi ;). Kawały i plotki o Tomaszu chodzą po całym piętrze i wydziale Prawa i Administracji, niedlugo cala polska je bedzie znala :D. Ja za to ciągle coś gubię, jak nie czapki to karte kica...
Zajęcia tez ruszyly pelna parą, najciekawszym przedmiotem jest gramatyka opisowa j. ang., j. fr i j.pol (czytaj: nalezy siadac jak najdalej... -_-). Jestem jednak ogólnie zadowolona, zajecia wszystkie sa prowadzone po ang albo fr.
Pije coraz wiecej kawy, nie mam czasu na sen, jem najczesciej zupki chińskie, duzo chodze a ogolnie jutro musze rano wstac by zdazyc do budynku z azbestu. Od jutra wreszcie lektoraty z hiszpanskiego :).
Wszystko to jednak nie ma sie nic z tym co dzieje sie w moim zyciu od paru dni, juz nie jestem samotną duszą ;).
Anakin ;):*
Czas na sen... "Trzeba sie kulturalnie odpierdolic i nie przesiaknac tym syfem Warszawy"
xoxo