hmmm... To imponujące, jak jedna nic nieznacząca sytuacja potrafi wszystko zmienic. Zaprzepaścić wszystkie szanse jakie się miało. Albo te szanse były poprostu zwyczajnym, głupim złudzeniem...
Eh... Co ja sobie w ogóle myślałam? Idiotka.
O sobie: Byłam niczym samotny księżyc-satelita, którego planeta wyparowała w wyniku jakiegoś kosmicznego kataklizmu.Mimo jej braku, ignorując prawo grawitacji, uparcie krążyłam wokół pustki po swojej dawnej orbicie.
Byłam skorupą, anie żywą istotą. Byłam jak opuszczony dom- skażony dom- w którym przez jakiś czas nie dało się zupełnie mieszkać. Teraz sytuacja nieco się polepszyła. Bo nie żyję ani w przeszłości, ani w przyszłości. Dla mnie istnieje tylko dzisiaj i nie obchodzi mnie nic więcej.
Nie po to się urodziłam, by uciekać.
Nie po to się urodziłam, by być nieszczęśliwą,
a nikt mi szczęścia na tacy nie przyniesie.
Trzeba sobie o nie zawalczyć.
Walczyć i wygrać.