Dawno Cię nie odwiedzałam. Dobrze było chwilę posiedzieć z Tobą w chłodzie, wśród tysięcy świateł.
Tęskniłam.
Do uszu PannyXX dotarły przepiękne śpiewy chóralne. Zwróciła wzrok w stronę grupy osob, stojącej nad niewidocznym zza ich sylwetek grobem. Z ich gardeł wydobywały się dźwięki kojące umarłe ciała.
- Czemu śpiewają? - Zapytała ojczyma, który to ze swoją poważną, nieco oburzoną miną odparł spokojnie.
- Opłakują w ten sposób swojego zmarłęgo drygenta. Co roku przychodzą nad jego grób o osiemnastej i śpiewają.
- Piękne oddanie pamięci. - Podsumowała krótko i nasunęła czapkę na czoło.
Szkoda, że nie mogłeś posłuchać tego ze mną.
Drugą rzeczą, jaka przykuła jej uwagę było skupisko zniczy pod potężnym drzewem. Rodzice zajęci byli odgarnianiem liści z grobów, więc tym razem informacje musiała wyciągnąć z innego źródła. Wślizgnęła się między tłum ludzi i delikatnie chwyciła jakąś starszą Panią za rękaw.
- Przepraszam, czemu jest tutaj tak wiele zniczy? - Jej ciemne oczy, spotkały się z przygaszonym błekitem, niemal całkowicie zakrytym licznymi zmarszczkami.
- Tutaj składa się światło dla zaginionych ciał. Każdy znicz to osoba, która nigdy nie została odnaleziona. - PannaXX uniosła nieco brwi i przenosząc wzrok na niezliczoną ilość świateł westchnęła płytko.
Niesamowicie przykrym człowiekiem jesteś.
A może nie jesteś już człowiekiem?