a byłam sobie w warszawie. zobaczyłam prezydenta i całą jego barwną rodzinkę, minęłam zanussiego i olbrychskiego i wielu wielu inych tez.
jechaliśmy 5h w jedną stronę, żeby usiąść na chwilę w sali tearu wielkiego i obejrzeć rozdanie orderów.
ale wbrew pozorom i mimo tego, że i tak wolę kraków, to sie opłacało.
chociaz jestem tragicznie zmęczona.