Mały śmierdziel Eweliny na zdjęciu.Imienia,ktore sie przyjelo jeszcze nie ma.
Jestem zmęczona,padam wprost,boli mnie wszystko,ale mam ochote napisac.Wróciłam wczoraj z koncertu i padłam.Miałam się pouczyć,stwierdziłam,że pouczę się rano i wstanę o godzinę wcześniej niz miałam wstac.Oczywiście kiedy rano budziły mnie jeden po drugim budziki-po kolei wszystkie wyłączałam i poszłam spać.Obudziłam się na szczęście jeszcze przed 7.Ostatnio mam od cholery dużo postanowień i wszystkie te moje "postanowienia" codziennie szlak trafia.Po prostu.Samo z siebie wychodzi.Pisałam już o tym,że wszystko mi się na siebie nakłada.Cholernie niefajna sprawa.Ochota na różne rzeczy chodzi za mną dosłownie od ponad tygodnia i ciągle odkładam,bo nie wyrabiam się,by to zrobić.Myślę wciąż o listopadzie.Zatrzymałam się na spadających liściach,narzekaniach na roboty drogowe w całej Kolumnie,czekaniu na niebieściutkie niebo w białe chmurki,niemyśleniu o świętach i takich różnych beztroskich myślach.Zima mogła nadejść.Śnieg mi nie przeszkadza.Przeszkadzają mi święta,których w ogóle nie czuję i Sylwester,na który nie mogę się zdecydować.Codziennie przychodzę do domu dosyć późno lub bardzo późno.Przychodze-zajrze tu,odrobie lekcje i ide spac,bo padam.Chcę pomyśleć,ułożyć sobie to wszystko w mojej nienormalnej głowie.A tu nawet nie ma kiedy.Wszędzie ludzie mówią teraz o świętach.Reklamy zaczęły się w połowie listopada.Nienawidze tego.Został do nich jeszcze niecały tydzień,chyba.Już nie wiem jak żyje.Nie chce tych świąt.Za wcześnie.Całkiem głupi stan mnie ogarnia.Dziś-piątek.Czuję się już całkiem wypompowana.Życie ze mnie wyciekło.Potrzebuję siły,która mnie postawi na nogi.Nprawdę porządnej.Hmm...Szkoda gadać.Wczoraj miałam zajebistą akcje na koszu.Musiało to wyglądać śmiesznie kiedy mną nieźle zakołowało,ale dostałam prosto w nos.Bolało z początku okropnie,teraz już raczej nie.Po koncercie czuję,aż za bardzo,że mam coś takiego jak kręgosłup i kark.W nocy dziś złapał mnie okropny skurcz w nodze,a żeby gorzej mi się myślało-domówiłam się teraz gorączki.Złapałam jednego przejściowego doła w dzisiejszy wieczór.Jutro powinno przejść,choć ostatnio wciąż myślę o tych wszystkich bzdurach,które mnie dręczą.Rzeczywiście są to często bzdury,lecz zbiera mi się tego w głowie aż za dużo.Gonią mnie już do spania...Muszę odpocząć.Chce!
PS:Pfff...A teraz ciekawe komu chce czytać się notkę tego typu.Mhm.