Poniedziałek, siódmego, 52 minuty po północy,
Stoję na balkonie wchłaniając ciszę nocy,
Posłuchaj tego szumu śpiącego miasta razem ze mną,
Popatrz na senne ulice, za dnia usłane gehenną,
Gdy sąsiad z naprzeciwka w południe wychodzi po flaszkę,
Myślałeś, że to miasto jest skazane na porażkę,
Ale pomyśl inaczej, optymistycznie patrz na życie,
By nie obudzić się nagle, że Twa historia to puste "bycie".
Mówisz do mnie teraz, że to piekło dni Cię wyniszcza,
Że patrzysz przez palce na przeszłości zgliszcza,
Ale przeszłością przeszłością, Ty musisz dziś wiedzieć,
Że to nasze dusze kreuje doświadczenie.
Widzisz syf na chodnikach, w kątach cienie niespokojne,
Nie podoba Ci się to? Więc wyrusz, brat, na wojnę.
Nikt nie powiedział, że brniecie do przodu będzie łatwe,
Że lekką ręką odsłaniać będziesz następną losu kartę,
Ale mimo kłopotów, pamiętaj, nie zdychaj,
Odgryź się życiu, nie daj się zgnębić, oddychaj!
07.01.2013r.