Nie robic nic. Tak, do tego mam sile zawsze. Jebac szkole i romot, ktora mnie juz nienawidzi. Motywacja? stoprocent. Nie ma juz czasu, zadne 'potkniecie' nie moze miec miejsca. Spelniac marzenia to jest piorytet. Stoczyc ta walke przed, ktora uciekam juz prawie piec miesiecy. Troche tchorz ze mnie. Ale juz powstalam i trzymam sie wysoko, moge temu pluc w twarz. Egoistycznie sama trzymam za siebie kciuki. Dam rade, testy pojda dobrze na farcie, a majowka bedzie zajebista. Ciesze sie, ze nie zdecydowalam sie pojechac z mama. Chlanie, chlanie i chlanie. Najtrudniejsze wyzwanie, ale jetem Gosia, co mnie nie pokona to wzmocni.