GdYbYm MoWiŁa JęZykAmi LuDzI i AnIoŁóW, a MiŁoŚcI ByM NiE MiAła, StaŁaByM SiĘ jAk MiEdŹ bRzĘcZaCA aLbO cYmbAł
bRzmIąCy.GdYbYm TeZ mIaŁa DaR ProRoKoWaniA i Znała WsZysTkiE TajEmnIcE,i PoSiaDła WsZelKa WiEdzE,i WiArE
MiaŁa taK wIeLką iŻbYm GóRy PrZeNoSiła,a MiłOŚci bYm NiE mIaŁa,byŁaByM niCzYm.
I GdYbyM rOzDaŁa nA jAŁmuŻnę cAłą mAjętNośc mOjĄ,a cIałO wyStAwiŁa nA sPaLeniE lEcZ miŁoŚcI bYm nIe miAłA,
nIc byM niE zYskAłA.MiłOśC ciErPliWa jEsT,łaSkAwA jeSt.MiłOśc niE zaZdRoścI, niE sZuKa poKlAsKu, niE unOsi Się PyChĄ;
NiE jeSt beZwStyDnA, NiE sZuKa SwEgo,NiE unOsI SiĘ GniEwEm,NiE paMiĘtA zŁegO;Nie ciEszY SiĘ z NiEsPrAwIeDliWoScI,
LeCz wsPołWesEli SiĘ z PraAwDĄ. WsZyStkO ZnoSi, WsZyStkiEmu WiErzY, wE WszYsTkiM poKłAdA naDziEjĘ,
WsZyStKo PrZeTrzYmA.MiłOsC niGdy NiE uStAjE,[niE jEsT]jAk pRorOcTwA,kToRe SiĘ sKońCzĄ,cHoc zniKniE dAr JeZyków,
I cHoC wIeDzY[jUż]niE sTanIe. Po CzęSci BoWiEm tYlkO poZnajEmy i po CzĘsCi pRoroKujEmy. Gdy ZaŚ PrzYjDziE to Co JesT DosKonAłE
ZniKniE to Co jeSt TyLkO CzĘścIoWe. GdY bYłAm DziEckiEm MówiŁam jaK dzIeckO, CzułAm jaK dzIecKo,MyślAłAm jaK DziEckO.
KiEdy ZaŚ StałAm Się KoBieTą,wYzbyłam siĘ TegO cO dziEcinnE.TeRaz WidzIMy jaKbY w ZwIeRciAdLe,NieJasnO;WteDy ZaŚ ZoBacZymY
TwArZa w TwArZ. TerAz PoZnaję pO CzĘścI,Wtedy ZaŚ BęDĘ poZnAwAła Tak jAk SamA zoStaŁam PoZnanA.
TaK wiĘc trWajĄ WiaRa,nAdzIej,MiŁoŚc-tE trZy nAjwiĘkszA z niCh tO JednAk JeSt MiłoŚc:):)
K.C.S