Ostatnio znalazłam to zdjęcie. Uśmiechnęłam się.
Przypomniałam sobie ten wyjazd w Dniu Dziecka.
Niektórzy z moich znajomych jeżdżą do Egiptu i zazdrościłam im, ale uświadomiłam banalną prawdę - nie ważne gdzie, ważne z kim. Kair czy Rabsztyn? 2 tygodnie egozyki czy godzina kraju? Nie ma znaczenia.
Oglądam "House of cards" i główny bohater - kongresmen Underwood ma dziwne dość małżeństwo. Z jednej strony układ korzyści dwójki niezależnych ludzi, z drugiej widać tam pewną dozę specyficznej miłości. Nie stricte romantycznej. Nieco pragmatycznej, w któej małżonkowie nie dość, że wiedzą o swoich wzajemnych skokach w bok, to jeszcze je akceptują. Ale to co najistotniejsze to fakt, że ich związek oparty jest na zaufaniu i wsparciu. Tym na pokaz i tym prywatnym. I to jest piękne.
Aby ludzie się dobrali.
Czasem w życiu jest tak, że mamy dwie drogi, a wybó każdej z nich jest zły lub nie idealny. Według znajomych.
Ale jest też trzeia droga - zaufać Bogu.
Cieszyć się z dobrych chwil i na nie zwracać swoją uwagę. A złe pozostawić Jemu, bo pewne sprawy tylko Bóg może rozwiązać. Możemy się starać wpływać na to, co niemożliwe, ale prawda jest taka, że jedynie Stwórca może te sprawy naprostować.
Niby proste. To zaufanie. A wymaga siły, jakiej sami nie posiadamy. A co gorsza, tak po ludzku, i tak będziemy się tymi słabszymi dniami przejmować. Jednak grunt to powiedzieć sobie wtedy: "Czuję się bezsilna, ale oddaję to Bogu. I to mój plan".
I to mój plan...
Inni zdjęcia: Wiciokrzew na pięknym niebie :) halinamRóże nacka89cwa... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24