Zdumiewające zdjęcie. Przyciąga wzrok i budzi pozytywne emocje.
Szczerze to w sumie cieszę się,że tu nikt nie zagląda,mam pełną prywatność i piszę to dla siebie choć nie mam pojęcia po co. Lubię wspomnienia,wyobrażam sobie,że za X lat usiądę,odpalę komputer wejdę na fbl.'ga i wrócę właśnie do tych wpisów,które wywołają uśmiech na mojej twarzy,a potem przeczytam je mojemu A.,który będzie w tym czasie moim mężem oraz moim dzieciom.Czy to ma sens? Dla mnie ma,trzeba w coś wierzyć i obrać w życiu jakiś cel.
Rano zadzwonił do moich drzwi.
Przebudziłam się panicznie do nich zmierzając.
Stał, a zza pleców wyciągnął bukiet żelkowych kwiatków.
Z uśmiechem bezcennym.
Czekającym na moją reakcję.
Powiedziałam mu,że największym prezentem jaki mógł mi zrobić jest On sam,
przyjeżdżając do mnie z samego rana.
Czyż to nie piękne?
A potem był piękny,upojny seks.
To jest właśnie mój A.
Pochwalił mnie dzisiaj podczas spaceru,że zmieniłam do niego stosunek i jestem lepsza.
Zrobiło mi się bardzo miło,ponieważ takiej zmiany po sobie nie zauważyłam.
Nie pytałam.Nie chciałam wiedzieć.Nie chcę zapeszać.Po prostu mi miło.