Cześć kruszynki.
Nie miałam czasu, żeby tu zaglądać,
choć bardzo chciałam.
Nie ćwiczę, nie ma mnie aktualnie w domu,
siedzę z A. w pracy,
żeby nie było mu smutno.
Zaczęliśmy od 7 rano.
Wyjdziemy z niej przed 19.
Zapaliliśmy wczoraj.
Było Nam zielono i miło.
Przerażają mnie Nasze kłótnie,
moje zachowanie,
chciałabym mu dać szczęście,
ale nie potrafię Go zostawić,
wiem, że to będzie dla Niego najlepsze.
Chce jechać do pracy do Niemiec,
nie przeszkodze mu w tym,
niech jedzie,
nie musi wiedzieć jak sobie z tym poradzę,
bo sobie nie poradzę.
W szkole o dziwo świetnie.
Mam zapał do nauki,
jednakże do chodzenia do Niej..
niekoniecznie.
Zjebałam.
Znowu ożarłam się jak świnia
słodyczami.
Nie chcę chudnąć,
chciałabym zgubić brzuch,
by zamiast tłuszczu były
mięśnie.
Jedynie co potrafię
to nie jeść.
Idę na łatwiznę i chudnę.
Wyglądam jak szkielet.
Następnie ponownie tyje.
I zmieniam zdanie,
że przytyłam za dużo.
Powinnam ćwiczyć,
to rozwiązałoby wszystkie
moje problemy ze sobą.
Miłego dnia!