No to witam serdecznie, wróciłam.
Majówka była zajebista. Dziękuję przede wszystkim Oli, za tyle wspaniałych chwil, tyle śmiechu, radości. Za spacery do lasu i wracanie po torach i rozmawianie w tym czasie o wszystkim.<3 I za wieczorne spacery dookoła domów w świetle lamp i blasku księżyca. I jak się ze wszystkiego śmiałyśmy. I dziękuję za zdjęcia, na których mimo że wyszłam grubo i obleśnie, to i tak są ładne. ;3
Dziękuję za każdy dzień, jak siedziałam u Ciebie i brechtałyśmy ze wszystkich, bo inaczej się nie dało. I dziekuję za bieganie z psem po polu, i później mycie go. I za to że jesteś. I że zawsze jak tam przyjadę, to jesteś już pierwsza ! I oczywiście w czwartek przyjechał Mateusz, więc mieliśmy grubo na plaży, i nie ma to jak milion razy biegać w Rewalu do samochodów. A no, i potem mój tekst ze spuszczaniem się... Okej, pomińmy to . Majówka się udała.
Dzisiejszy dzień przeżyłam, w sumie wstałam o 6.50. A o 8 wyjechałam, o 10 byłam w domu. A o 14 przyszedł już Mateusz i też była dobra faza. I miałam iść na 18 do kościoła, ale się zasiedziałeś i nie poszłam, a co tam. <3 Kocham Cię.
Niektórzy ludzie mnie dobijają. Na prawdę, podziwiam Was. Ja bym tak nie mogła. No ale cóż, to nie moja sprawa, ja się nie wtrącam.
No i jutro do szkoły, kurwa. Nie, nawet o tym nie mówię.
No to na tyle chyba, żegnam.
Bo chcę Cię z każdą wadą, nic nie zmienię. Mój narkotyku, mój tlenie. <3