Kiedyś byłam całkiem inna, kiedyś wszystko było łatwiejsze,
Kiedyś nic nie miało sensu a zarazem wszystko,
Kiedyś nie miałam celu, żyłam tak po prostu by żyć,
Tak bez potrzeb, by cieszyć się z czegoś,
Ca tak na prawdę było niczym ale i wszystkim,
Coś co najczęściej jest bez żadnej wartości,
Potem okazuje się tak cenne by nie móc bez tego normalnie żyć,
Swój cel na świecie odkrywamy dopiero poznając co to jest
Przyjaźń, miłość, szczęście, smutek.
Nie wiem kiedy przyjdzie mi odejść,
Kiedy przyjdzie pożegnać się z promieniami porannego słońca,
Z blaskiem księżyca, ale wiem żeby życie zakończyć tak,
Jak można najlepiej, trzeba czynić to co by się chciało żeby nam czyniono,
Ryzykować, nie czekać aż on zrobi pierwszy krok,
Bo może właśnie za chwilę nadejść koniec.
pocałuj mnie
muśnij słowami
a nawet zabij
po prostu bądź
z różami w ustach
jak węgiel czarnymi
ukuj mnie nimi
zniwecz plany
które jak liście
z drzew spadają
niewierne
i zawsze wracają
pod inną postacią
zewnętrznie podobne
pocałuj mnie
muśnij słowami
a nawet zabij
monologiem
liż moją skórę
krwawiącą
po prostu bądź
jak Wars przy Sawie
przygarnij duszę
bezpańską samotną
po prostu bądź
dryfuję po betonie życia
murowanego
ceglanego
asfaltowymi butami
jadę po autostradzie
bilansu zysków i strat
zbrojenie optymizmu
żelbetonem wiary
mnie scala
/nie wiem jeszcze jak długo../
remontuję popsute dni
rysy na sercu
szpachlą pokrywam
maluję szare godziny
farbą lekko różową
raz w roku
dokonuję przeglądu
silnika niepowodzeń
robię kosztorys
budowy pogody ducha
tynkuję słowami
ścianę ciszy
samotności
papierem ściernym
wygładzam smutki
pokrywam papą
pamięć
radosnych sekund
/czemu ich tak mało..?/
stawiam wieżę Babel
z zapałek marzeń
do nieba
mojego
..naszego
zakończmy dziś spory, otwórzmy swe głowy,
włączmy myślenie zapomnijmy o dżemie, słowa
nie pomogą ale też żadne milczenie, musisz
uwierzyć że życie jest marzeniem.
to co odeszło nie wróci... choć już raz tak się zdarzyło.