Naucz nas także palce zwijać
i drzwi podpierać z tamtej strony
pokojów próżnej już miłości.
Niech kiedy trzeba będzie pięścią
to, co marzyło tak o szczęściu
i osłaniało chudy płomyk...
A potem po skończonej walce
pozwól nam rozprostować palce,
choćby już była tylko pustka...
Gdy w dłoń otwartą przyjmiesz klęskę,
gdy czaszkę w czułe palce weźmiesz,
zacznie się wtedy jeszcze raz
Otwartych dłoni wielka sprawa,
po strunach podróż, po zabawach,
ostatnie ziarno ocalenia...