Ludzie cierpią z wielu powodów, utracona miłość, choroba, śmierć bliskiej osoby, a ja? Ja zawsze byłam szczęśliwa, miałam kochająca rodzinę, wielu przyjaciół, chłopka który był prawdziwym skarbem, duży dom z ogródkiem, dobre oceny w szkole. Zawsze miałam to, co chciałam. Po prostu było idealnie zbyt idealnie... Całe moje szczęście skończyło się pewnego jesiennego dnia. Dobrze pamiętam ten dzień, był to 20 listopada, strasznie wtedy padało. Razem z młodszym bratem i mamą graliśmy w brydża, uwielbiałam tą grę. Czekaliśmy na przyjazd taty ze spotkania służbowego. Wtedy zadzwonił telefon, mama poszła odebrać. Kiedy przyszła była zszokowana. Zapytałam, co się stało czy wszystko w porządku. Nic mi nie odpowiedziała. Usiadła na kanapie, a jej oczy zalały się łzami, płakała jak dziecko. Pierwsza myśl jaka mi przyszła to śmierć babci, która była bardzo chora na raka. Wszyscy wiedzieliśmy, że umrze, a lekarze dawali jej góra trzy miesiące życia. Podeszłam do mamy i mocno ja przytuliłam pocieszając, że tam będzie jej lepiej i że nie będzie się już męczyła z tym cholerstwem, które zawładnęło jej ciałem. Nagle odsunęła się i z wielkim trudem wykrztusiła z siebie nie żyje. Znów podeszłam i i próbowałam ją przytulić, ale mnie odepchnęła i łkając, wypowiedziała słowa, których do końca życia nie zapomnę."Tatuś nie żyje. Wpadł w poślizg i uderzył w drzewo". Co!? Nie mogłam w to uwierzyć. Pobiegłam po telefon i zaczęłam dzwonić do niego, usłyszałam tylko abonament tymczasowo niedostępny i tak z pięć razy. W końcu rzuciłam telefonem o podłogę i zaczęłam płakać, tak jak nigdy w życiu, nie umiejąc złapać oddechu. Powodem moich dotychczasowych łez była kłótnia z przyjaciółmi czy też chłopakiem. Nigdy nie czułam takiego bólu, nic do mnie nie docierało. Podeszłam do brata. Był jeszcze małym dzieckiem, miał zaledwie pięć lat. Chwycił mnie za rękę i zapytał czy tatuś już do nas nie wróci? Odszedł do nieba? Będzie mieszkał w śród aniołków? Zaczęłam jeszcze mocniej płakać, nie umiałam odpowiedzieć na żadne z zadanych pytań. Ścisnęłam go tylko mocno w pasie, potrzebowałam takiego uścisku. Mama dalej płakała, nie wiedząc co się wokół niej dzieje. Kiedy moje oczy były już całe popuchnięte otarłam łzy, pociągnęłam brata za rękę i osiedliśmy koło niej. Malec zaczął głaskać mamę, a ja próbowałam ją jakoś pocieszyć, choć sama byłam w totalnej rozsypce. Powiedziałam jej, że ma jeszcze nas i będziemy się trzymać razem, nie możemy się załamywać, przecież w końcu wszystko się ułoży i może znów będziemy tak samo szczęśliwi. Po tych słowach przyciągnęła nas do siebie, przyznając mi racje, poza tym ma jeszcze dwa skarby, o które musi dbać. Po pogrzebie taty, mama bardzo się zmieniła. W ogóle się nami nie zajmowała, traktowała nas jak powietrze. Ja opiekowałam się bratem i wykonywałam wszystkie domowe obowiązki, przez co szkoła, przyjaciele oraz chłopak odeszli na dalszy plan. Nie miałam czasu dla nich, coraz gorsze otrzymywałam oceny w szkole, z powodu braku czasu na naukę. Natomiast mama przychodząc z pracy, zamykała się w swoim pokoju i upijała. Nie chciała nam tego pokazywać, niestety z upływem czasu coraz bardziej popadała w ten nałóg. Razem z bratem patrzyliśmy jak nasza rodzicielka zatacza się na dno i nic z tym nie mogliśmy zrobić. Nie mówiłam nikomu o problemach jakie mamy w domu, nie chciałam żeby nas odebrali mamie, ponieważ bardzo ją kochaliśmy. Przyjaciele w końcu odeszli, a razem z nimi mój chłopak. Zostałam praktycznie sama z rodziną. Nigdy nie utrzymywaliśmy kontaktu z bliskimi, tylko z babcia która krótko po śmierci taty również zmarła. Kiedy mama straciła prace przez picie wtedy było jeszcze gorzej, wszystkie oszczędności wydawała na alkohol. Doszło do tego, że nie mieliśmy, co jeść.
cdn.
Twórczośćzserca
Tylko obserwowani przez użytkownika magicznyswiatopowiadan
mogą komentować na tym fotoblogu.
16 LUTEGO 2020
25 WRZEŚNIA 2017
19 SIERPNIA 2017
7 KWIETNIA 2017
19 MARCA 2017
15 MARCA 2017
13 MARCA 2017
9 MARCA 2017
Wszystkie wpisy