`Prolog
Czasami jest tak, że wyrzuty sumienia zżerają nas od środka. To cholerne uczucie potrafi zabić. Coś o tym wiem...
Ten pamiętny dzień, ten pamiętny wieczór. Dokładnie miesiąc temu.
Nigdy nie zapomnę tego uczucia, wszędzie woda, nie mogę oddychać, czuję, że to już koniec, ostatni wymuszony uśmiech taty i wiem, że już nie mam siły walczyć. Umieram...
Budzę się.
Jednak nie mam siły otworzyć oczu. Czy coś się stanie, jak zasnę jeszcze na chwilkę?
W końcu udaje mi się wybudzić i otworzyć oczy, jednak nie na długo. Światło tak mnie pali, że nie potrafię utrzymać otwartych oczu. Próbuje wypowiedzieć jakieś słowa, ale z ust wychodzi mi tylko jakiś bełkot. Ktoś, jednak szybko zareagował i zgasił to nieszczęsne światło. Mogłam powoli otworzyć oczy. Każdy, dosłownie każdy mięsień bolał mnie tak, jakby przejechał po mnie autobus. Kiedy zobaczyłam białe ściany od razu wiedziałam, gdzie się znajduję, byłam tu zbyt często ostatnimi czasy, szpital. Nie mogłam sobie tylko przypomnieć co się stało. Tak jakby jedna wielka dziura w mojej głowie. Po krótkiej chwili spojrzałam na osobę siedzącą po prawej stronie mojego łóżka. Ciocia Holly. Powiedziała do mnie jakieś dwa słowa i szybko wybiegła z sali.
A na mnie, nagle, jak lawina spadły zdarzenia, które wydarzyły się tamtego dnia. Most, samochód, ostatni oddech i przerażenie w oczach taty. Jakieś urządzenie nagle zaczęło piszczeć, a ja czułam, że znowu odpływam.
Błagam. To nie mogło się wydarzyć naprawdę.
No to krótki wstęp, króciutka I część. Spróbować? ;)