Przez łzy patrzę na świat choć mam dopiero X lat.
W bólu i cierpieniu płyną moje dni,
czy ktoś mnie pocieszy, otrze moje łzy
Przyjdź i podaj mi swoją dłoń,
bym choć przez chwilę mniej cierpiała,
bym przeżyła do jutra i dziś już nie płakała.
Nie przyjdzie nikt do ciebie, nie doda ci otuchy,
gdy cicho popłakujesz, łzy ronisz do poduchy.
Tak doświadczona życiem - boleśnie i sromotnie,
żałujesz pewnie dzisiaj, że żyjesz tak samotnie.
Polecam w tle: https://www.youtube.com/watch?v=JF8BRvqGCNs
(...) Siedziała na parapecie w swoim pustym mieszkaniu, w ręku trzymała naszyjnik. Wspominała te szczęśliwe chwile gdy jako mała dziewczynka biegała wzdłuż morza po gorącym piasku i puszczała latawca. Pamiętała jednak, że od dziecka cierpiała i choć w domu była bezpieczna oraz kochana przez wszystkich to jednak nadeszła choroba. Walczyła do końca, nigdy nie chciała się poddać ale też nigdy nie walczyła dla siebie. Wiedziała, że i tak przegra. Życie jest brutalne i piękne zarazem.. Jednak jej brakowało już sił. Siedziała tak cały wieczór i błagała w duchu by to się skończyło. By przestała czuć to odrealnienie, ból. Potrzebowała wsparcia, pamiętała jak On uratował jej życie, jak zbierał każdą łzę z policzka, jak modlił się by Bóg ją oszczędził choć wiedział dlaczego to ją spotkało. Nie wstydził się przy niej płakać. Rozumiał ogrom i istotę bólu, który ją otaczał. Chciał ją chronić mimo iż znał ją kilka dni. Pamiętała jak wspierał ją gdy była sama z bólem. Obwiniała się za wszystko na co nie miała wpływu. Wstawała rano i uśmiechem szczerym witała każdego, pytała o zdrowie i pocieszała tych którzy umierali lub płakali bo choroba ich przerastała. Zawsze ją podziwiał bo potrafiła okazać innym tyle miłości, poczucia wsparcia i wyrozumiałości. Gdy ją pierwszy raz zobaczył był pewien że jest dorosłą i odpowiedzialną kobietą. Wiedział, że jest niezależna i silna ale nie znał prawdy aż do pewnego wieczoru. Bardzo chciał ją poznać, intrygowała go. Nie rozumiał skąd w niej tyle ludzkiej życzliwości i lojalności wobec każdego. Pamiętał, że pewnego wieczoru pokłócił się z żoną, płakał a Ona podeszła do niego chwyciła za rękę i gładziła po plecach nie mówiąc nic. Powiedział jej wszystko co go gryzło od kilu lat. Nie rozumiał dlaczego jej to mówił, przecież nawet jej nie znał. Gdy już się uspokoił ona odprowadziła go do sali i życzyła dobrej nocy. Całą noc myślał nad tym co sie stało, próbował ją rozgryźć jednak nic nie rozumiał. Nazajutrz poszedł do niej by zobaczyć czy dobrze spała. Gdy ją widział zmieniano jej opatrunki. Była spokojna i życzliwa mimo iż pielęgniarka nie była wobec niej delikatna. Cały dzień była taka jaką ją znał jednak zauważył, że nie jest taka szczęśliwa na jaką wygląda. Późnym wieczorem widział jak wyszła z budynku i poszła do parku. Gdy sie do niej dosiadł nie mógł uwierzyć, płakała. Zaczął pytać co się stało, jak może pomóc jednak ona tylko uśmiechnęła się i powiedziała, że nie powinien tyle palić. Następnego wieczoru pili razem kawę w jej pokoju gdy Ona nagle wyszła. Poszedł za nią. Siedziała na ławce trzymając sie za serce i ciężko oddychając. Nie wiedział co ma zrobić. Nie mogła się ruszać bo ból ją paraliżował, miała atak tachykardii. Po dwóch godzinach zaprowadził ją do środka bo trzęsła się z zimna i padała z wykończenia. Usiadła na schodach bo nie chciała wracać do pokoju, a on patrzył jak po policzkach spływają jej łzy. Zaczęła opowiadać swoją historię i gdy wstawała coś przeskoczyło w kolanie i gdyby nie on upadła by na kant schodów, jednak jak zawsze zbagatelizowała sprawę i poszła do pokoju. Gdy przyszedł do niej rano miała podkrążone oczy, nie spała trzecią noc z rzędu. Gdy wstała by odłączyć kroplówkę zauważył, że kuleje. Płakała tylko nocą gdy nikt nie mógł widzieć jej łez, tej nocy było podobnie. Wieczorem gdy oglądali film ona była nieobecna, oczy miała smutne, wiedział, że coś ją gryzie. W pewnym momencie wyszła cicho z sali gdzie oglądali wszyscy filmy. Poszedł za nią i wtedy usłyszał pierwszy raz jak z bólem w głosie błaga kogoś by przestał zadawać głupie pytania, była zdenerwowana, oddalił się by nie podsłuchiwać. Zadzwonił do żony jednak w międzyczasie słyszał jak ona przeklina do telefonu i kończy rozmowę. Miała zapłakane oczy mimo iż jeszcze noc nie zapadła. Wróciła do środka nie zwracając na niego uwagi. Była silna jednak samotność która ją otaczała i brak zrozumienia ze strony tych których wtedy potrzebowała była od niej silniejsza. Wróciła na seans jednak sytuacja sie powtórzyła. On chwycił ją za rękę by dowiedzieć się co się dzieje i by dodać jej otuchy w tym z czym się mierzy. Ona jednak tylko spojrzała na niego i ze smutkiem w oczach wyszła z sali. Nie poszedł za nią, wiedział że chce poradzić sobie z tym sama jednak zaniepokoił się gdy długo nie wracała. Poszedł jej szukać jednak nigdzie jej niebyło. Wtedy przypomniał sobie o ławce w parku za budynkiem. Gdy szedł tam słyszał, że znowu rozmawia przez telefon jednak głos jej sie łamał. Rozłączyła się, płakała. Usiadł obok niej nie pytając o nic. Był wściekły, że dodatkowo ludzie doprowadzają ją do łez. Jednak nie doceniał jej bo po dwóch minutach Ona wstała i z wystudiowanym uśmiechem na ustach kazała mu sie ruszyć i iść też do środka bo sie rozchorują. Szła bardzo powoli, kolano promieniowało do kości udowej. Gdy porozchodzili sie do siebie On nie mógł zasnąć. Ciągle widział jej pocięte paznokciami ręce i nogi. Modlił się by Bóg jej oszczędził tego cierpienia. W pewnym momencie coś go tchnęło bo wyszedł zapalić i wtedy zobaczył ją w ciemnym korytarzu, opartą o kaloryfer. Przestraszył się bo nie wiedział co się stało. Usiadł na przeciwko niej, podłożył jej swoja rękę pod głowę i otarł łzy, które wciąż spływały po jej policzkach. Nawet na niego nie spojrzała. Obok niej leżał telefon, wściekł się bo wiedział dlaczego płacze..Zaczęła mówić że okłamała babcię i rodziców. Babcia znała prawdę i oboje to wiedzieli. Zapytał o jej chłopaka jednak ona tylko spuściła głowę ale odpowiedziała cicho, że martwi się o nią, pracuje i że ona go kocha. On nie miał czasu na tę bezsensowną rozmowę, kłamała, a on wiedział, że będzie go broniła bo własnie taka była. Zresztą to nie była jego sprawa bo teraz liczyła się tylko ona choć nie mógł pojąć jak On mógł być na imprezie w chwili gdy Ona poterzbowała najbardziej jego miłośći. Widział jak zacisnęła mocniej palce wbijając i raniąc do krwi ciało. Znowu atak, osunęła się na ziemię, jedyne co mógł to być przy niej jak prawdziwy przyjaciel. Trzymał ją za rękę mimowolnie popłynęły mu łzy. Zaczął się modlić by To sie skończyło. Nie mógł patrzeć jak umiera z bólu.. Poszedł po pielęgniarkę, która przyniosła leki i odeszła zostawiając ją na ziemi bo o to ją poprosiła. Następny ranek rozpoczął cykl dni w których sypiała całymi dniami i nocami. On odbierał telefony od rodziców mówiąc, że jest na badaniach, w parku, w sklepie itd.
Gdy się żegnali powiedział, że zapamięta ją jako anioła. Nigdy nie spotkał nikogo kto miałby tak wielkie serce pełne bezinteresownej miłości. Uratowała mu życie gdy miał atak. Gdyby nie ona połamałby kręgosłup na ławce. Zawdzięczał jej życie, a Ona jemu.
Z zamyslenia wyrwał ją jego głos.
- Zamknij oczy ale nie umieraj, masz prawo do płaczu. A potem wstań i walcz o następny dzień.
- Co Ty tutaj..
- Martwiłem się. Znam Cię wystarczająco by wiedzieć kiedy płaczesz i kiedy ogarnia Cię samotność.
- Dziękuję..
Rzuciła mu się w ramiona i płakała, a On trzymając ją wiedział, że kolejny raz ratuje jej trudne życie. Kochał ją, jak siostrę. Nie mógł znieść tej bezradności, wiedział, że jedyne co może zrobić to być przy niej choć przez tę krótką chwilę.