Wczoraj miałam świetną jazdę! Chyba odkryłam jak się lepiej dogadywać z Orlikiem i czuję, że to był taki raczej przełomowy moment. : ) Do niczego go nie zmusiłam, sam za mną podążał, wykazywał zainteresowanie. Zero nerwów, stresu czy zniecierpliwienia z dwóch stron, super. A jak na jeździe było! Ustawiony, chętny, skrętny, czuły, pewny. Kocham go takiego jeszcze bardziej niż zazwyczaj! <3 Kruszyna. Po jeździe zrobiłam mały spacerek, a potem puściłam na hali, bo była pusta i najpierw odszedł, wytarzał się, wrócił do mnie i chodził za mną cały czas. <3 Teraz bd u niego pięć dni pod rząd, dzięki rekolekcjom. Muszę pomyśleć jak urozmaicę dzisiaj jazdę.