HejoO.
Ale miałam wczoraj udany dzionek. ; d .
Z dziewuszkamii. < 3 .
Dzia wam za toO.! ; ) .
A dziś w domciU.
Czasami lubię iść na łatwiznę i w tym przypadku tak robię. Jakiś czas temu moja siostra oznajmiła rodzinie, że bierze ślub. Cała uroczystość była niesamowita. Jeszcze przez co najmniej rok będą ją wszyscy wspominać. Szczególnie ja. Ślub mojej siostry był momentem w którym utrwaliłam się w przekonaniu że nie chcę ślubu. Moje wolne kuzynki zazdrościły pani młodej, co chwile powtarzając: ja też tak chcę. Po mojej głowie chodziło tylko myśl: dobrze, że to nie ja jestem na jej miejscu. To nie dla mnie. Oczywiście cieszyłam się z jej szczęścia, w końcu to moja siostra i życzę jej wszystkiego najlepszego na tej nowej drodze życia. Jeszcze kilka lata temu myślałam inaczej. Marzyłam o pięknej białej sukni i wspaniałym weselu. Z biegiem czasu zaczęło się to zmieniać. Ciągła walka w pracy, że fakt że jestem kobietą nie oznacza, że jestem gorsza od facetów. Na każdym roku udowadnianie, że jestem tak samo dobra jak oni, a nawet lepsza zrobiło ze mnie twardą laskę. W tej chwili już nikt nie wątpi w moje umiejętności i inteligencje. Jeżeli coś mi się nie podoba, po prostu tego nie robię. Wszystko już należy do mnie. Jestem bardziej sobą. Wyrobiłam w sobie tak silną niezależność z której nie mogłabym już zrezygnować. Za kilka lat nie chcę mówić jestem szczęśliwą mężatką, ale odniosłam wielki sukces.
Oczywiście nie zmienia to faktu, że nadal go kocham.
Pozdro moje Skarbenki.! < 3 .
Wielkie Buziaczkii.! ; *