czeka mnie kolejne rozstanie z kolejnych kochanym szkrabkiem.. kolejna rozpacz, krzyk.. codzienne modlitwy o lepsze (dla NIEGO) zycie, fajka za fajką, łza za łzą.. to pierdolony egoizm ktory siedzi we mnie od lat.. nie da sie tego inaczej nazwac. widocznie tak ma byc.. nienawidze wtedy siebie.. fuck :/