Kończy się najlepszy rok w moim życiu.
Spełniły się moje dwa marzenia.
W lipcu koncert Paramore:
Oddychać tym samym powietrzem co Hayley, Jeremy, Taylor i 2000 fanów, śpiewać z nimi ile sił w płucach, skakać do utraty tchu - coś niesamowitego. NO ONE WAS AS LUCKY AS US !
Później koncerty Ewki.. Najpierw urodzinyowy, później w Bonarce.
Marzyłam o tym 4 lata.
W październiku koncert SGM. Mimo, że nie jestem ich fanką, to bawiłam się świetnie, są niesamowici na żywo. Ten koncert dał mi tyle energi..
W listopadzie w Łodzi grali Marsi.. dwa razy. Niestety na żadnym z tych koncertów nie byłam, ale it's not a matter of luck, it's just a matter of time.
Może za kilka lat.. ; )