kosmyk włosów drażnił jej oczy. w około wszyscy już spali. dłonie umęczone wycinaniem dziwacznych stworów zielonymi nożyczkami skubniętymi zielonej ze "świata wiedzy" nabawiły się odcisków. nie wiedziała tak na prawdę co ze sobą począć. przemęczony organizm domagał się snu,a ona ignorowała go wmawiając sobie,iż cierpi na bezsenność. niebo nie było morelowe mimo iż tego oczekiwała. pogoda zaskakiwała i wkurwiała cały jej świat. nawet ptaki nie miały ochoty śpiewać. gździły się gdzieś po kątach gniazd. czuła się taka hmm. wypluta przez własne życie. co rusz przeżuwana przez nowe troski. nie działo się w sumie nic takiego. bawiła się ostatnimi czasy w ignorowanie co poniektórych amantów. z drugiej strony domagała się uwagi. zastanawiała się nawet czy w głębi serca przypadkiem nie czuła się samotna.świadoma tego iż niewiele może zrobić. wyglądała w oknie księcia z bajki. za oknem owszem szumiał maj,ale nikt nie pukał. odświeżyła po raz kolejny okienko z filmem wyczekując zakończenia limitu. ograniczenia .. od zawsze przyprawiały ją o mdłości. była o krok od absurdu. zatapiała się we własnym szaleństwie, zwykłej nienormalności.
-muszę coś zrobić . zacząć biegać. sama nie wiem myślała. bo inaczej ocipieje! a chuja tam. powiedziała sobie w duchu. i położyła się wreszcie spać.
tej nocy męczyły ją dziwne sny. była świadkiem lądowania kosmitów. uciekała przed woskową paris hilton. biegała nago w kościele. by w końcu trafić na pole i zbierać arbuz.
obudziły ją promienie słońca przedzierające się przez gałęzie topoli. a może krople cholernego deszczu stukające w parapet. zresztą kogo to obchodzi. nie wstała ani lewą, ani prawą nogą. w sumie nawet nie zauważyłem. ucałowałem te rude dziewczę w czoło. nawet nie poczuła..,
a potem poleciałem wpieprzać kiełubasę! mam nadzieję,że poczciwy ze mnie czasem Anioł Struś!.