Wyobraź sobie: wstajesz tzn chcesz się podnieść a nie możesz bo żal który cię przygniata jest zbyt ciężki. No jakimś dziwnym trafem udało ci się podnieść. Idziesz do łazienki. Oglądasz w lustrze ten sam ryj, na który musisz patrzeć już od ponad 18 lat. Następnie bierzesz prysznic. Trwa on długo. Czujesz jak łzy łączą się z kroplami wody. Wychodzisz z łazienki. Ścielisz łóżko. Pijesz poranną kawę. Boli cię głowa. Może od kawy? Bierzesz Ibubprom. Nie przestaje więc sięgasz po następne dwie tabletki. Oglądasz jakiś film. Jest trochę nudny, dlatego wchodzisz na internet. Tam też nie znajdujesz nic ciekawszego. Schodzisz z komputera. Na zewnątrz świeci słońce. Masz ochotę się przejść, ale nie masz siły. Czujesz jak głowa zacvzyna boleć cię coraz bardziej. Z nudów wypijasz drugą kawę. Siadasz przed telewizorem, leci jakaś denna komedia na której miałeś ubaw po pachy. Jesz obiad. Nie smakuje ci kotlet więc wywalasz go przez okno. Jesteś pewny że zrobiłeś przysługę błąkającym się kotom. Idziesz po kawę niestety zabrakło filtrów. Wkurzasz się. Rozbolała cię głowa, sory cały czas cię bolała ale zapomniałeś o niej. Bierzesz Ibuprom plus Apap. I tak dobrze wiesz że ci to nie pomoże. Masz to gdzieś. Włączasz rap na ful i siadasz z podkurczonymi nogami na krześle. Zaczynasz płakać. Trwa to trochę zanim się pozbierasz. Bierzesz torbę i wychodzisz z domu trzaskając drzwiami. Zwraca ci uwagę sąsiąd. Pokazujesz mu faka i biegniesz w nieznanym ci kierunku. Odpalasz papierosa i myślisz o sąsiedzie. Wracasz do domu. Jesz kolacje. Pijesz herbatę (bo nie ma kawy). Bierzesz kąpiel. Ogladasz jakiś film. Czekasz na coś... Niestety nie dziś. Idziesz spać z bólem głowy i rozczarowaniem...