Skończyłam remontować, na dziś. Nauczyłam się dziś wielu rzeczy odnośnie remontów. Wiem co to szpachelka, ogólnie to przekomiczna nazwa. Ale co tam remont.
Wiecie co... większość planów ostatnio jest po prostu w dupie, pomijając to, że nadal jestem śmiertelnie chora to jeszcze jestem kiepska w dawaniu rad. Cholera, niech znajdzie się ktoś, kto mi pomoże uporać się z okropieństwem tego świata. Mam wrażenie, że piszę bez ładu i składu, ale mam taki rozpieprz wewnętrzny, że chciałabym wszystko napisać, a w rzeczywistości niewiele mogę. I to jest chyba mój problem. Kiedyś byłam normalną nastolatką. Taką, która chodzi na szkolne dyskoteki, kocha się w aktorach i uwielbia swoje rude włosy tak bardzo, że nie przyszłoby jej do głowy związywać je w kucyk i chować pod wielkim kapturem. Dziś taka jestem, i nie mówcie mi "takie jest dorosłe życie" gówno prawda, mam 19 lat, jakie dorosłe życie? Robię to czego się od mnie oczekuje, jestm grzeczna, bo tak trzeba. W sumie... wymaga się ode mnie rzeczy często przechodzących ludzkie pojęcie i wykraczających poza granice pojmowania. Nie wiem czym jest normalność, ale wydaje mi się, że ja i moje postrzeganie świata jest jeszcze całkiem w porządku. Nie wiem na jakiej podstawie tak twierdzę, może kiedy porównam się z innymi? Bardzo wygodne.