Dziś będzie mało ciekawie. Bo się kurczę nic nie dzieje. No może poza tym, że podostawałam 561985576324189469569165 złych ocen na nowy semestr. I tym, że pan od matematyki się na mnie uwziął i zapragnąć mnie pognębić i udupić.

Imperaza, nie? O, a propo imprezy to mamy klasowy kinderbal 2 Lutego. Będzie... fajnie

A cała ta zabawa z okazji 17-stych urodzin Aishy

Ściślej to miała je już 8 stycznia, ale nikt nie miał głowy do imprezowania.
Co poza tym? Modlę się o śnieg w Alpach w dniach 15.02-24.01. Już się nie mogę doczekać wyjazdu z Colgate i Tenusiem, ale wolałabym, żebyśmy mieli po czym jeździć na tych deskach a nie przesiedzieli cały wyjazd w barze, zalewając się jakimś grzańcem (kocham Austrię! Tam napoje procentowe można legalnie pić od 16 r.ż

), na którego wykosztujemy się majątek biorąc pod uwagę kurs euro i miejscowe stawki za tego typu usługi.
Jak na razie to chyba muszę pomyśleć o góóóóóóóóóóóórze nauki tj. geografii(

), fizyce(

), polskim(

), historii(

) i matmie(




































).
Kończę bo coś czuję, że zaraz rodzice urwą mi łeb. A jeżeli nie to mózg mi się w końcu zlansuje od tego siedzenia przed kompem. Pozatym... Zostało mi jeszcze jakieś 400 stron nowego Harrego Pottera. To wielkie zaniedbanie, biorąc od uwagę fakt, iż 6 część "pożarłam" w 2 dni
Zdjęcie zrobione w dzień Wigilii. Z nudów. Ach święta... Wiecie co? W tym roku święta były wspaniałe. Powód znany jest tylko dla mnie, ale były niesamowite, chyba najlepsze ze wszystkich. Nie dostałam góry prezentów, ani nie nażarłam się jak dzika(to chyba dobrze

). Nie gadałam o północy z psem, ani miałam wielkiej choinki. Wystarczyło kilka drobnych rzeczy, żeby było cudnie. I chyba na tym powinny polegać prawdziwe święta. Małe rzeczy, czyny, gesty, a cieszą

Żegnam i pozdrawiam
