Zły pan z aparatem robił nam pijanym zdjęcia :( I przez chwilę poczułam się jak gwiazda fałszując na scenie :D Kocham czwartki. Kocham Kobcia.
Kończy się weekend. Nic sensownego nie zrobiłam. Jutro się pouczę. Oj, okropna matematyka!
Źle mi. Tak cholernie źle, chociaż staram się nie myśleć. Za każdym razem, gdy zostaję wykorzystana przychodzi mi to łatwiej.
Kiedyś on wróci, kolejny raz, a ja już nie przyjmę go z otwartymi ramionami i sercem. Nie zostaniemy nawet "przyjaciółmi".
Chciałabym być szczęśliwa. Tak spokojnie szczęśliwa. Ze świadomością, że jest ktoś kogo kocham i kto kocha mnie. Mając pewność, że to nie minie sekundę po pożegnaniu. Zasypiać spokojnie, wiedząc, że następny dzień przyniesie mi jeszcze więcej jego obecności w moim życiu.
A tymczasem ogarniam setny raz moje emocje i głowę.
Czy kiedyś minie mi ta dziecięca naiwność i ufność?