nie rozkminiam jak to jest. dwoje ludzi coś do siebie czuje, dobrze o tym wzajemnie wiedzą, ale nie chcą nic z tym zrobić, wolą tkwić w samotnej otchłanii życia, która z dnia na dzie coraz bardziej ich niszczy. depcze po nich jak po zielonej, świeżej marcowej trawie. może boją się, że pewnego dnia znów poczują się samotni, może nie chcą krzywidzić, może pasuje im takie życie jakie mają obecnie? nie wiem. a co jeśli jednej osobie zalezy, a druga popłynęła już łodzią w krainę samotności i nie zamierza wracać ?
a co jeśli kiedyś wróci, a tamta osoba ułoży sobie życie z kimś innym ? co wtedy będzie?