Prosze wybacz mi wszystkie te szalone dni,
tyle krzywd wyrządzonych przez to wszystko mi wstyd.
Przyrzekałem że się zmienię poprawię, będę dobry,
nie do końca przegrany na wiele złego odporny.
Jestem typem straceńca który chce rozgrzeszenia,
wiele moge pozmieniać, często brakuje siły,
Wsparcia poparcia wiem że istnieje szansa.
Nie przywykłem do różańca choć potrafię być pokorny.
Podobno jestem zdolny nie chce tego zmarnować,
Życie chce szanować i wiem jak się zachować.
Nie chce później żałować gdy przyjdzie się pożegnać,
Życie podsumować, nie chce mego życia przegrać.
Sie zarzekałem że to żadna możliwość,
Przeklinałem przeklnę zdradę biedę chciwość.
A wspierałem nadal wspieram tych co bez zmian w potrzebie,
Bezinteresownie nie chce za to żyć w niebie.
Wracam do sentencji że życie błogosławieństwem,
ale jak i nie cierpie i tu nie chodzi o materię.
i wiem że zanim zwiędnę moge czegoś dokonać,
Jak wyjść na prosto poradź wielu ludzi wciąż błądzi,
I ci głupii i mądrzy psują co dzień dar życia.
Na świecie który często jest piękny i zachwyca,
Zadziwia nas ludzi fascynuje swym pięknem,
jestem zwykłym śmiertelnikiem co obcuje wciąż z piekłem.
Już tu na ziemii co zrobić by to zmienić,
z dnia na dzień się uczę jak innych pracę cenić,
szanować ludzi często muszę się natrudzić,
by nie wybuchnąć gniewem nie wiem czy mam potrzebę.
być wrogiem i czy w niebie znajdzie się tam dla mnie miejsce,
wiem mam podłe serce i los mnie nie oszczędzał,
i dlatego mam wrażenie że jestem typem bez serca,
nie powiem bądź jak klęknę, chyląc głowę bardzo nisko.
nie raz krzyżowałem rękę, znam święte pismo,
lecz pytam Cię to wszystko tu gdzie głód śmierć tak blisko?
morze wylanych łez czy Ty o wszystkim wiesz?
pyta cię zwykła wesz wielu rzeczy świadoma,
jak kłamię niech skonam tu jest sodoma gomora,
jak mam w sobie pokonać mego własnego demona,
który ściąga mnie na dno osacza mnie już dawno,
zawładnął mą duszą wiem nieczystości kuszą.
Dobre alternatywy szybko znaleźć się muszą :(