chciałam znaleźść jedno sensowne zdjecie żeby tu wstawić. brak.
cierpie na co raz to więcej chorób.
i jakby to powiedzieć ... nie wiem jak to wyleczyć.
z resztą.
jest mi tak cholernie czasami źle.
zdaża się, że jest i dobrze.
ale najczęsciej jednak zauważyłam, że bawię sie
od wieków w jeden wielki niekończący się bal.
zakładam maskę jak na karnawał i jest dobrze.
ale nie zapomnijmy chociaz na chwilę,
że nic nie trwa wiecznie,
nawet Ty, Twoja miłosć, Twoje szczęscie.
Wszystko się kiedyś (s)kończy.
za dużo o tym myślę.
Czy to na tym polega ta moja choroba.?
ja jestem tylko zobowiązana umrzeć.
gdy myślę o Tobie należysz wtedy tylko do mnie, tylko do mnie, wiesz.?