Ostatnia chwila, żeby coś tu napisać.
Wakacje bardzo udane! Open'er, Kos Kardamena, Hel i oczywiście kochana Łódź. Złamany palec u nogi, "emeryci". Wiele wspomnień, które zostaną na całe życie. Kłótnia z Justyną, oddanie Orlika w ręce Julki. Wiele się zmienia. O dziwo, wcale nie czuję strachu na myśl o przeprowadzce - tylko podekscytowanie!
"I never fear death of dying
I only fear never trying"
Kocham wszystkich i wszystko, peace and love :*