Potrzebowałam wymazać ostatnie 2 lata ze swojego życia.
Symbolicznie, bo tylko usunęłam notatki.
Gdybym mogła zmienić ten czas... naprawić szkody...
1 maja 2012:
Miałam poczucie sensu. Nie było to idealne, ale było.
Pamiętam podróż autokarem do Poznania.
Pamiętam manifestację w Warszawie.
Złudne szczęście jakie wtedy odczuwałam.
2 lata temu nie wiedziałam, że po kilku dniach otworzę bramę piekła.
Dla tych co nie wiedzą - dzień był parszywy, napiłam się, była przepychanka, trafiłam do psychiatryka.
Koniec historii. Koniec?
Na pierwszy rzut oka tak, jednek wtedy... wtedy coś się we mnie zmieniło.
Religia we mnie uczyniła dużo szkód, zwłaszcza gimnazjum i liceum katolickie.
Na studiach o tym zapomniałam, ale... wróciło. Ze zdwojoną mocą.
Kupiłam duży pentagram, cięłam się i mazałam go krwią.
Blizny na moim ciele może i z czasem znikną.
Ale te we mnie... Pozostaną już na zawsze.
Jestem uszkodzona, zepsuta, zdeptana i bezużyteczna.
Może kiedyś to minie. Zasypiam, gaszę światło, nie widzę już piekła, demony znikneły.
Krok naprzód?