Hej wam.
Tak ta uśmiechnięta dziewczyna na zdjęciu to ja.Mam na imię Destiny i postanowiłam założyć bloga,znowu.Tak 'znowu'bo kiedyś miałam ale całkowicie o nim zapomniałam.Ale nie o nim tu mowa.
Mam 17 lat i mieszkałam w Dana Point-małe miasto w Kaliforni.I wiecie..zdjęcia wcale nie wybrałam przypadkowo.Mam powody do uśmiechu,mam wspaniałych znajomych,chłopaka-Troya,przyjaciółki,kochającą rodzinę.Do pełni szczęścia brakuje mi jedynie tego by w końcu wydostać się z tej miejscowości,naprawdę o niczym innym nie marzę.Tu nie mogę realizować się,spełniać.Chciałabym spróbować swoich sił w aktorstiwe ale tu nawet nie ma koła teatralnego a nikt z moich bliskich nie chce mi pomóc w realizacji tego mojego małego marzenia.No cóź,jestem zdana na siebie.Może na was moi czytelnicy będę mogła liczyć?:)Jakeś słowo wsparcia z pewnością się przyda,ale mi wystarczy byście chociaż przeczytali te wypociny.Dopiero zaczynam,z czasem będzie lepiej.
Teraz spadam już bo umówiłam się do kina i mam tylko 30min na ogarnięcie.Może jak wrócę to się jeszcze odezwę.
Dziękuję za przeczytanie,miłego wieczoru xx
~Destiny.
Autorka:
Uff,pierwsze kote za płoty.Powracam tu z opowiadaniem bo teraz wakacje i będę miała mnóstwo wolnego czasu a pomysł w głowie już mam cały.Jak widzę jednak na fbl jeszcze jesteście co poniektórzy,myślałam,że świeci tu już pustkami ale fajnie,że tak nie jest :)
Jeszcze raz dziękuje każdemu z osobna kto to przeczytał!:*To na razie początek,potem się rozkręci :)