Marznę w jakimś wielkim fotelu na korytarzu w super kurorcie w górach.
Właściwie to (nie wierzę, że to piszę) ale jest całkiem przyjemnie.
Cała band mocno dziwnych ludzi działa na mnie kojąco, poza tym mogę się oddawać grze w bryża, orgii intereltualnej i obslugujemy dziadka (brydżyści mnie zrozumieją) i wypychaniu pustek mojego życia serialami.