Zdjęcie robione jakiś rok temu. Szału nie ma, ale cóż. Pewnie w najbliższym czasie pojawi się coś tu z jutrzejszego balu. Swoją drogą to tylko jedna osoba tak bardzo go pragnie. Dziś na pierszej lekcji była próba poloneza na hallu. Nerwy mi już puściły. Ciągle obrywam, mimo że robię dobrze. -.- No może prawie, ale to nie moja wina, że cały czas wprowadzane są jakieś chore zmiany, które wcale nie ulepszają naszego jutrzejszego tańca. Zdaję się na Patryka, on pamięta układ. xD Poza tym w szkole są takie nudy, że dziś na prawie każdej lekcji (poza niemieckim, bo graliśmy z Olą, Kurą i Łukaszem w makao) czytałam Harrego Pottera. Na chemii rozsypali cynamon w klasie. Potem udawali, że go wciągają. Na końcu ławki powycierali Najdka plecakiem i Globus za to oberwał. xD Matma też była fajna - Krzysiu opowiadał mi różne historie ze swojego życia, a później uczył się tańczyć polneza (lepiej późno niż wcale). Poza tym dowiedziałam się, że mam średnią 5,29 ~ 5,3 co oznacza, że wygrałam mój zakład z mamusią i p o w i n n a wyrazić zgodę na kolczyka, ale coś tam zaczęła znowu marudzić o szpeceniu twarzy i poszła spać. Jezu, wkurzające to jest. W porównaniu z pierwszym semestrem poprawiłam oceny o 0,5. Mam jedno spóźnienie i jedną lekcję opuszczoną (jakaś feralna geografia? pewnie wstawione przez pomyłkę) = wzorowa frekwencja. Jutro już po drugiej czy tam na drugiej lekcji będą wyniki egzaminu gimnazjalnego, ale nie chcę ich znać. Po co psuć sobie humor? Ciekawe czy z balem wszystko wyjdzie tak, jak należy. Przekonamy się jutro. A teraz wracam do Pottera. ;)
~